- Okej, masz to czego chciałeś! - krzyknął Zayn i rzucił z hukiem broń na skrzypiące panele.
- Zayn nie! - krzyknęłam, a Jason nacisnął spust..
****
Zamiast zobaczyć Zayna, poczułam przeszywający ból w udzie. To nie Zayn dostał kulką tylko ja. Zacisnęłam usta, żeby nie wydobyć z siebie krzyku, który cisnął mi się z ust i zgięłam się lekko. Z moich oczy popłynęły pojedyncze łzy, które po chwili opanowałam.
- Jeszcze raz - warknęła Missy stojąc za nami.
- Podejdź bliżej, a ją zabiję - powiedział przypominając jej o nożu przy moim gardle, który zaciskał się coraz mocniej.
- Nie będę musiała - powiedziała, bo w tym momencie Jason został zraniony trzy razy z pistoletu od Zayna.
- Missy tył! - zawołałam widząc w szybie dwóch facetów, wbiegających na salę. Gwałtownie się odwróciła i zaczęła strzelać, a do mnie podbiegła Anja i mnie rozwiązała. Podskoczyłam na jednej nodze. Byłam słaba od utraty dużej ilości krwi z ramienia z uda, ale za nic nie chciałam pokazać mojej słabości.
- Siedź - powiedziała i podniosła z krzesła opaskę, którą miałam przewiązane usta. Pomogła mi usiąść i chciała nią przewiązać moje udo, ale była zbyt krótka.
- Zayn pomóż mi! - krzyknęła lekko spanikowana nie mając nic, co mogłaby obwiązać wokół mojej nogi.
- Nie Anja, dam radę - powiedziałam i wstałam chwiejąc się, ale po chwili znowu ktoś posadził mnie na tym przeklętym krześle. Tym razem był to Zayn. Spojrzał na ranę i skrzywił się widząc ją. Rozejrzał się, ale najwyraźniej nie znalazł niczego, co by mu pomogło.
- Daj opaskę - powiedział wyciągając rękę do Anji i dostał to czego chciał.
- Jest za mała - westchnęła patrząc na jego ruchy.
- Może zaboleć - powiedział do mnie.
Wyprostował powoli moją nogę i ściągnął swoją koszulkę. Potargał ją w niektórych miejscach i obwiązał wokół uda pod raną zawiązując tam też opaskę. w tym momencie ostatnią rzeczą o jakiej mogłam myśleć była jego doskonale wyrzeźbiona klata. Szybko jedna odsunęłam od siebie to wszystko słysząc kolejne wystrzały.
- Nie damy rady, zmywamy się! - zawołał Bostuan widząc wbiegających wrogów zalewających całą salę. Zayn podał mi pistolet
- Osłaniaj tyły - powiedział i wziął mnie na ręce. Zaczęli biec w stronę pokoju, w którym znalazłam się na początku symulacji i oni najwyraźniej też. Strzelałam do napastników jak zwykle celnie. Co chwilę padali trupem na ziemię. Biegliśmy krętymi korytarzami, a ja zastanawiałam się jedynie, jak zapamiętali tę drogę. Wbiegliśmy do pokoju i zatrzasnęliśmy drzwi, a wszyscy wrogowie biegli prosto przed siebie myśląc, że skręciliśmy w kolejny korytarz.
- Ktoś wie może jak się stąd wydostać? - spytałam stojąc na jednej nodze i podpierając się na ramieniu Missy.
- Jeszcze nie - powiedział Bostuan.
- Czemu tam nie zostałeś? - zapytałam - mógłbyś nas stąd wydostać.
- Bo jest problem - powiedział - wejście jest gdzie indziej niż wyjście. Tędy weszliśmy, teraz trzeba znaleźć drogę powrotną - westchnął.
- Super - skomentowałam - może jeszcze jakieś zagadki?
- Nie komentuj, myśl - westchnął Jaimie.
Siedziałam już cicho i zaczęłam myśleć, wytężając swój umysł. Gdzie może być wyjście z tego cholernego miejsca. Jak je znaleźć, te miejsce jest jak labirynt. Właśnie.. labirynt. Gdzie zwykle znajduje się wyjście z labiryntu? Na zewnątrz albo w samym środku.
- Mam dwie koncepcje - powiedziałam, a wszyscy w milczeniu spojrzeli na mnie, więc kontynuowałam dalej - albo na zewnątrz albo w samym środku.
- Skąd ten pomysł? - spytał Bostuan wyraźnie zaciekawiony.
- Ten budynek jest jak labirynt. W labiryncie zwykle wyjścia znajdują się na krawędzi, co oznacza w naszym przypadku na zewnątrz. Drugą opcją jest właśnie w centrum, w chaosie, gdzie ciężko się dostać. Osobiście wolałabym obstawić pierwszą wersję.
- Ale skąd wiemy, że te wyjścia właśnie tam się znajdują? - spytała Missy.
- Dobrze by było sprawdzić - powiedziałam - przynajmniej wykluczymy te dwie możliwości i będziemy szukać dalej.
- Mnie się podoba - powiedział Jaimie.
- Musimy iść wszyscy - powiedziała Anja. Zayn siedział cicho.
- To próbujemy? - spytałam patrząc na wszystkich po kolei.
- Próbujemy - powiedział Bostuan, a wszyscy pokiwali twierdząco głowami. Powoli wstałam i wzięłam pistolety podając je każdemu z nas. Zabrałam jeszcze zapasowe naboje i cicho wyszliśmy z pokoju. Nie było nikogo na korytarzach, więc pewniej ruszyliśmy przed siebie.
Było cicho.
Zdecydowanie za cicho.
Zatrzymałam wszystkich ruchem ręki, kulejąc. Byliśmy w miejscu, gdzie przecinały się dwa korytarze. Pokazałam im żeby byli cicho i tak też robili. Powoli podeszłam powoli do ściany i usłyszałam to czego się spodziewałam. Wyskoczyłam zza ściany i obdarzyłam napastnika lewym sierpowym tak, że uderzył głową o ścianę. Wzięłam jego głowę w ręce i z całej siły uderzyłam nią w ścianę tak, że stracił przytomność.
- Idziemy dalej - powiedziałam patrząc na nich.
- Skąd wiedziałaś, że on tam będzie? - zapytał mnie cicho Zayn podchodząc do mnie i pomógł mi, biorąc mnie pod ramię.
- O ile pamiętam, to tutaj ostatnio dostałam w łeb - zaśmiałam się bardzo cicho, a on razem ze mną.
- No tak, to nie był miły widok - powiedział.
- Widziałeś? - popatrzyłam na Ciebie jednocześnie będąc czujna.
- Tak - westchnął i kiwnął głową potwierdzając.
- Nawaliłam - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Powiedzieć Ci coś? - szepnął do mojego ucha, a ja skinęłam głową.
- Nigdy nie widziałem odważniejszej dziewczyny od Ciebie - uśmiechnął się uroczo, a mnie serce podskoczyło do gardła. - Udowadniasz to za każdym razem.
- Hej no nie przesadzaj - odwzajemniłam jego gest również się uśmiechając.
- Nie przesadzam. Nikt by chyba nie pomyślał, że za tą ścianą ktoś czeka - pokiwał znacząco brwiami, co mnie nieco rozśmieszyło.
- Jesteśmy - powiedział cicho Jaimie do nas. Zatrzymaliśmy się wszyscy przed drzwiami prowadzącymi na zewnątrz. Anja pchnęła drzwi. Rozejrzała się i podniosła rękę do góry, ostrzegając nas, żebyśmy uważali na dach i wyższe piętra.
Wyszliśmy na zewnątrz.
- Czysto - powiedziałam cicho i poszliśmy dalej.
Poruszaliśmy się powoli i ostrożnie, uważając na pułapki zastawione na nas, których było tu multum.
- Tam - szepnęłam i pokazałam ręką na konar drzewa, który dziwnie się świecił.
- To może być to - powiedział Bostuan, ale było jedno ale. Obok konara siedział najbardziej niepożądany przeze mnie człowiek. Obok siedział Brandon, mój były szef i przyglądał nam się z zaciekawieniem.
- Witam
- Jeszcze raz - warknęła Missy stojąc za nami.
- Podejdź bliżej, a ją zabiję - powiedział przypominając jej o nożu przy moim gardle, który zaciskał się coraz mocniej.
- Nie będę musiała - powiedziała, bo w tym momencie Jason został zraniony trzy razy z pistoletu od Zayna.
- Missy tył! - zawołałam widząc w szybie dwóch facetów, wbiegających na salę. Gwałtownie się odwróciła i zaczęła strzelać, a do mnie podbiegła Anja i mnie rozwiązała. Podskoczyłam na jednej nodze. Byłam słaba od utraty dużej ilości krwi z ramienia z uda, ale za nic nie chciałam pokazać mojej słabości.
- Siedź - powiedziała i podniosła z krzesła opaskę, którą miałam przewiązane usta. Pomogła mi usiąść i chciała nią przewiązać moje udo, ale była zbyt krótka.
- Zayn pomóż mi! - krzyknęła lekko spanikowana nie mając nic, co mogłaby obwiązać wokół mojej nogi.
- Nie Anja, dam radę - powiedziałam i wstałam chwiejąc się, ale po chwili znowu ktoś posadził mnie na tym przeklętym krześle. Tym razem był to Zayn. Spojrzał na ranę i skrzywił się widząc ją. Rozejrzał się, ale najwyraźniej nie znalazł niczego, co by mu pomogło.
- Daj opaskę - powiedział wyciągając rękę do Anji i dostał to czego chciał.
- Jest za mała - westchnęła patrząc na jego ruchy.
- Może zaboleć - powiedział do mnie.
Wyprostował powoli moją nogę i ściągnął swoją koszulkę. Potargał ją w niektórych miejscach i obwiązał wokół uda pod raną zawiązując tam też opaskę. w tym momencie ostatnią rzeczą o jakiej mogłam myśleć była jego doskonale wyrzeźbiona klata. Szybko jedna odsunęłam od siebie to wszystko słysząc kolejne wystrzały.
- Nie damy rady, zmywamy się! - zawołał Bostuan widząc wbiegających wrogów zalewających całą salę. Zayn podał mi pistolet
- Osłaniaj tyły - powiedział i wziął mnie na ręce. Zaczęli biec w stronę pokoju, w którym znalazłam się na początku symulacji i oni najwyraźniej też. Strzelałam do napastników jak zwykle celnie. Co chwilę padali trupem na ziemię. Biegliśmy krętymi korytarzami, a ja zastanawiałam się jedynie, jak zapamiętali tę drogę. Wbiegliśmy do pokoju i zatrzasnęliśmy drzwi, a wszyscy wrogowie biegli prosto przed siebie myśląc, że skręciliśmy w kolejny korytarz.
- Ktoś wie może jak się stąd wydostać? - spytałam stojąc na jednej nodze i podpierając się na ramieniu Missy.
- Jeszcze nie - powiedział Bostuan.
- Czemu tam nie zostałeś? - zapytałam - mógłbyś nas stąd wydostać.
- Bo jest problem - powiedział - wejście jest gdzie indziej niż wyjście. Tędy weszliśmy, teraz trzeba znaleźć drogę powrotną - westchnął.
- Super - skomentowałam - może jeszcze jakieś zagadki?
- Nie komentuj, myśl - westchnął Jaimie.
Siedziałam już cicho i zaczęłam myśleć, wytężając swój umysł. Gdzie może być wyjście z tego cholernego miejsca. Jak je znaleźć, te miejsce jest jak labirynt. Właśnie.. labirynt. Gdzie zwykle znajduje się wyjście z labiryntu? Na zewnątrz albo w samym środku.
- Mam dwie koncepcje - powiedziałam, a wszyscy w milczeniu spojrzeli na mnie, więc kontynuowałam dalej - albo na zewnątrz albo w samym środku.
- Skąd ten pomysł? - spytał Bostuan wyraźnie zaciekawiony.
- Ten budynek jest jak labirynt. W labiryncie zwykle wyjścia znajdują się na krawędzi, co oznacza w naszym przypadku na zewnątrz. Drugą opcją jest właśnie w centrum, w chaosie, gdzie ciężko się dostać. Osobiście wolałabym obstawić pierwszą wersję.
- Ale skąd wiemy, że te wyjścia właśnie tam się znajdują? - spytała Missy.
- Dobrze by było sprawdzić - powiedziałam - przynajmniej wykluczymy te dwie możliwości i będziemy szukać dalej.
- Mnie się podoba - powiedział Jaimie.
- Musimy iść wszyscy - powiedziała Anja. Zayn siedział cicho.
- To próbujemy? - spytałam patrząc na wszystkich po kolei.
- Próbujemy - powiedział Bostuan, a wszyscy pokiwali twierdząco głowami. Powoli wstałam i wzięłam pistolety podając je każdemu z nas. Zabrałam jeszcze zapasowe naboje i cicho wyszliśmy z pokoju. Nie było nikogo na korytarzach, więc pewniej ruszyliśmy przed siebie.
Było cicho.
Zdecydowanie za cicho.
Zatrzymałam wszystkich ruchem ręki, kulejąc. Byliśmy w miejscu, gdzie przecinały się dwa korytarze. Pokazałam im żeby byli cicho i tak też robili. Powoli podeszłam powoli do ściany i usłyszałam to czego się spodziewałam. Wyskoczyłam zza ściany i obdarzyłam napastnika lewym sierpowym tak, że uderzył głową o ścianę. Wzięłam jego głowę w ręce i z całej siły uderzyłam nią w ścianę tak, że stracił przytomność.
- Idziemy dalej - powiedziałam patrząc na nich.
- Skąd wiedziałaś, że on tam będzie? - zapytał mnie cicho Zayn podchodząc do mnie i pomógł mi, biorąc mnie pod ramię.
- O ile pamiętam, to tutaj ostatnio dostałam w łeb - zaśmiałam się bardzo cicho, a on razem ze mną.
- No tak, to nie był miły widok - powiedział.
- Widziałeś? - popatrzyłam na Ciebie jednocześnie będąc czujna.
- Tak - westchnął i kiwnął głową potwierdzając.
- Nawaliłam - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Powiedzieć Ci coś? - szepnął do mojego ucha, a ja skinęłam głową.
- Nigdy nie widziałem odważniejszej dziewczyny od Ciebie - uśmiechnął się uroczo, a mnie serce podskoczyło do gardła. - Udowadniasz to za każdym razem.
- Hej no nie przesadzaj - odwzajemniłam jego gest również się uśmiechając.
- Nie przesadzam. Nikt by chyba nie pomyślał, że za tą ścianą ktoś czeka - pokiwał znacząco brwiami, co mnie nieco rozśmieszyło.
- Jesteśmy - powiedział cicho Jaimie do nas. Zatrzymaliśmy się wszyscy przed drzwiami prowadzącymi na zewnątrz. Anja pchnęła drzwi. Rozejrzała się i podniosła rękę do góry, ostrzegając nas, żebyśmy uważali na dach i wyższe piętra.
Wyszliśmy na zewnątrz.
- Czysto - powiedziałam cicho i poszliśmy dalej.
Poruszaliśmy się powoli i ostrożnie, uważając na pułapki zastawione na nas, których było tu multum.
- Tam - szepnęłam i pokazałam ręką na konar drzewa, który dziwnie się świecił.
- To może być to - powiedział Bostuan, ale było jedno ale. Obok konara siedział najbardziej niepożądany przeze mnie człowiek. Obok siedział Brandon, mój były szef i przyglądał nam się z zaciekawieniem.
- Witam
Jest! Zdążyłam dodać w sobotę! Ostatnio mam tyle do roboty, że ciężko mi się pisze :/
Lecę misie, przepraszam, że tak krótko, ale mama woła :o
Pamiętajcie o komentarzach, sondzie i hashtagu :)
Kocham was! ♥
świetny rozdział, nie mogę się doczekać dalej! uwielbiam to jak piszesz jxhdhx - @cutezayniee
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział! Błagam dodaj szybko następny bo nie wytrzymam x
OdpowiedzUsuń@luvyouhoran
Zalex to życie. Rozdział jak zwykle świetny, przecież o tym wiesz. Że też musisz zatrzymywać w takich momentach argh. Co tu więcej dodać? Weny Domiś, kocham cię i nie mogę doczekać się nexta! ~ @Anja_Emulation i prywatne konto
OdpowiedzUsuńDawaj nexta boski aaaaaaaaaaaaaa :**
OdpowiedzUsuńZalex >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńuasbuaocu bivuosncusvbusvsubcv
a ja byłam prawie pewna że to Zayn oberwie xD
Zee się zakochuje xD
dawaj nexta... już! haha :**
@ziam__shipper_
Zalex jak słodko. Kocham cię ale jesteś wredna czemu kończysz w takich momentach? Rozdział jak zawsze świetny czekam na nx ;*** kocham
OdpowiedzUsuńWooooow. Rozdzial jest mega. A mement Zalex byl przeslodki!!!
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu.
Powodzenia w pisaniu xoxo
@_sherlock_98
Zalex >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.nfjcuerbigvuerighuiebveuirbe kurde rozdział zajebisty !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! laska ty to masz pomysły ja nie wytrzymam do soboty... kurde prosze dawaj ten rozdział jak najszybciej b mnie rozwali serio.. jcbedvuieurviehruiverhfowfpweofcjdvfnjburigh3ievfnjsc fjdergfdbnjv
OdpowiedzUsuńZa dużo się dzieje, a to znaczy że niedługo koniec. Błagam cie zrób jakąś cz.2 czy coś bo ta historia nie może się skończyć :( jest zbyt awesome
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx @biebdino
Awww boski <333 czekam na następnego ;* @nxd69
OdpowiedzUsuńAle akcja ! Dobrze, że Jason nie zabił Zayn'a, ale szkoda mi Alex, bo dostała w to udo... biedactwo ;c Jestem bardzo ciekawa co będzie w następnym rozdziale, bo skończyłaś w takim momencie, że... ugh !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zwykle :)
Duuużo weny ci życzę i do następnego :* /@zosia_official
Chyba zakochała się w tym blogu !!
OdpowiedzUsuńTo weeny :* I do nn :*
Ciemność :*
Uf... kamień spadł mi mi serca. Zań żyje ale Alex jest nieźle zraniona. No i się wydostali ale znowu niebezpieczeństwo bo natknęłam natknęłam natknęłam szefa. Cholera. Się dzieje! Rozdział jak zawsze wspaniały ♥
OdpowiedzUsuń@Arixiel
Jaka głupia autokorekta -.- Zayn*
UsuńOMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
Świetny pisz dalej czekam na next
OdpowiedzUsuńjezu genialne, nie moge sie doczekac nastepnego . Komentuje dopiero tutaj, bo nie wiem czy zaglądasz do komentarzy przy starszych postach. Tam bardzo irytujące bylo slownictwo typu 'lizac', 'macać'. Wiem , ze tak duzo osob mowi, ale osobiscie razi to nawet w mowie potocznej nie wspominajac juz o tekstach. Co innego gdyby wystapilo to w dialogu, ale i tak nie brzmi to za dobrze. Uderzyla mnie tez sytuacja kiedy zginal bodajze Luke i to jak wszyscy byli przejeci. To ludzie z mafii, smierc jest dla nich wszechobecna nie przejeli by sie tak tym. No i jeszcze wielka praca zespolowa. Na codzien sie zabijają, nienawidzą a po jednej przemowie wszyscy zaczynaja pracowac razem. Rozumiem , ze wspolny wrog w tym przypadku polnoc jednoczy, ale bez przesady. Opisz jakies bojki , klotnie itp. bo inaczej ff traci wiarygodnosc , to nie jest dobre okreslenie , ale mam nadzieje , ze wiesz o co mi chodzi. Masz potencjal, dosc bogate slownictwo. A czepiam sie takich rzeczy dla dobra twojego i tego ff, bo naprawde mi sie podoba
OdpowiedzUsuń@1kierunekmiodu
<3
OdpowiedzUsuńŚwIetny!
OdpowiedzUsuńSupcio! Naprawde jeden z lepszych rozdziałów ever ( jak nie blogów :) )
OdpowiedzUsuń@lo_ve1D